niedziela, 27 października 2013

3.

Dobry~

Zrobiłam przed chwilą krótki tutorial makijażowy. Cóż, makijaż jest delikatny, dobry na codzień i zrobienie go zajmuje kilka minut. Użyłam do niego bazy pod cienie, jasnego cielistego i ciemnego fioletowego cienia oraz eyelinera. Normalnie dodaję jeszcze białą kredkę na wewnętrzny kącik oka i tuszuje rzęsy. Tym razem o kredce zapomniałam, a tusz pominęłam nie czując potrzeby go używać.
Wczorejsze zdjęcie po całym dniu na mieście, z kredką i tuszem (był też róż na policzkach, ale się starł).

Na początek nałożyłam trochę podkładu i bazę pod cienie.


1. Na całą górną powiekę nałożyłam jasny, cielisty cień.
2. 2/3 dolnej powieki pomalowałam ciemnym fioletem. Wyciągnęłam cień nieco do góry.
3. Pozostałą 1/3 dolnej powieki potraktowałam tym samym cieniem, co górną.
4. Zrobiłam kreskę eyelinerem.

Całość makijażu.

Generalnie fioletowy cień można zamienić innym, ja używam fioletu gównie dlatego, że nie podobam się w sobie w innych kolorach niż róż, fiolet, brąz, czerń i szarości. 

Najprawdopodobniej następnym tutorialem makijażowym będzie jakiś makijaż visualowy. Zastanawiam się nad Yuukim z Lycaona. :') Mam nadzieję, że ktoś przebrnął. 

piątek, 25 października 2013

2.


Farbowałam dzisiaj Iryska. I podcinałam jej grzywkę. :') A potem pomyślałam sobie: napiszę o jednej z moich ulubionych farb do włosów. Generalnie lubię   farby Joanny ze względu na niską cenę i mały stopień zniszczeń, które sieją  na moich włosach. Zapewne nie u każdego się sprawdzą, ale warto je  wypróbować. 
Bohater(ka?) dnia.

Moje przygody z farbami.

Od gimnazjum farbowałam włosy, niemal trzy lata ciągle miałam na głowie czerwienie i ciemne róże. Na pewno zresztą do nich wrócę, choć w bardziej intensywnej wersji. Wstawiłabym zdjęcia, ale niestety ich nie posiadam - umarły w męczarniach, kiedy komputer, na którym były trzymane, zepsuł się i nie udało się niczego z niego odzyskać.
Nie patrzcie na twarz, mocno sprane włosy (i dziwne światło oraz jakoś lodówki).

W każdym bądź razie - nosiłam sobie te czerwienie wszelakie i pokrewne, oczywiście uzyskane farbami Joanny (jeśli mnie pamięć nie myli odcieniami 230 i 231 najczęściej). Farbowałam się wtedy na bardzo ciemne włosy i nie zniszczone, co za tym idzie kolory nie były szczególnie intensywne. Farby na takie naturalne włosy nie działały wysuszająco ani nie wzmagały wypadania. Wypierały się szybko, jak to czerwienie mają w zwyczaju - po góra półtorej miesiąca miałam lekko rozjaśnione włosy z lekkim odcieniem czerwieni. Dodam tylko, że włosy farbowałam co 4-6 miesięcy. Po pójściu do liceum zrobiłam sobie połowę włosów fioletową, ale już nie Joanną, niestety nie pamiętam jaka to była firma, nigry potem już jej nie widziałam. Do niej wróciłam na początku drugiej klasy liceum i zaczęłam stopniowo rozjaśniać włosy. Używałam rozjaśniacza do pasemek.
Narutalny, nie rozjaśniony słońcem kolor, na cztery miesiące przed zaczęciem zabaw z rozjaśniaczem.

Tu już cała grzywka jest rozjaśniona.

Najpierw 1/4 grzywki, potem połowa, aż wreszcie cała grzywka. Jako że niecierpliwa bestia ze mnie czasem wychodzi, to następnym krokiem było rozjaśnienie całości włosów. Ale nie, nie raz. Mam naturalnie dość grube i przede wszystkim gęste włosy, które osiągając długość do ramion i będąc wycieniowane są zbyt ciężkie, co powoduje ból głowy, kiedy mam je związane (nawet luźno). Ponad to są one naturalnie bardzo ciemne - ciężko je rozjaśnić do blondu innego niż 'sikowaty'.
'Sikowaty blond'.

A moim celem była platyna. Nie dla faktu bycia platynową blondynką, a żeby tonery do włosów mi załapały. Łącznie całość włosów rozjaśniałam około 5-7 razy w ciągu trzech miesięcy, a grzywkę jakieś 10. O dziwo nie były spalone. xD Dopiero ostanie dwa rozjaśniania przesuszyły mi włosy, ale używałam wtedy z braku Joanny rozjaśniacza z Delii (NIGDY WIĘCEJ). Potem miałam trzymiesięczny romans z tonerami La Rich'e, które zresztą polecam.
Dzień pierwszy z tonerami.
Tydzień po poprawieniu koloru (czwarty tydzień po pierwszym farbowaniu tonerem).

Następnie nieudane farbowanie Palette na rudo, które ostatecznie naostrzyło mi nożyczki, zresztą wyszedł brzydki brąz.
Siano sianem poganiane.

Tu po ścięciu łamliwego siana. Kolor nijaki, ale dało się przeżyć.

Długi czas ratowałam włosy i zdecydowałam dać im odpocząć po tej tyranii. Od kwietnia 2012 roku do stycznia 2013 nie dotykałam farb.
Naturallny kolor, odrobinę rozjaśniony słońcem.

Aż w styczniu użyłam Joanny 243 Czarny bez.  Obecnie próbuję powoli doprowadzić włosy do koloru srebrnego, choć bardzo kusi mnie ciemny róż/jakaś żywa czerwień.

Farbowanie na czarno - Joanna 243 Czarny bez.

I o tej farbie miałam dzisiaj przede wszystkim pisać (ale oczywiście mi nie wyszło za bardzo, spodziewałam się w sumie). Nosiłam czarne włosy (z kawałkiem blondu z jednej strony, od spodu) do sierpnia 2013 roku.
Nie do końca równo pokryło, bo mama źle mi farbę nałożyła. :C Włosy po wyschnięciu tego samego dnia, w którym były farbowane.

Nie dlatego, że było coś z nimi nie tak, tylko mi się zwyczajnie znudziły. Ale przez cały ten okres miały ładny kolor, nawet jeśli nieco je zaniedbywałam.
Czerń (z odrostami oczywiście) w kwietniu. Na zdjęciu ja, Irysek, Minako (nasza nauczycielka japońskiego) oraz Chaski podczas uroczystości zakończenia roku szkolnego klas maturalnych. 

Na kilka dni przed dekoloryzacją, kolor wciąż intensywny.

Generalnie, gdyby nie ciężka dekoloryzacja pewnie często bym do czerni wracała i nawet nie szukałabym innej farby, żeby wypróbować coś nowego. Niestety zbyt szybko każdy kolor włosów mi powszednieje. Na niefarbowanych włosach trzymałam tą farbę około 20 minut, więc ten minimalny czas zalecany przez producenta. Dzisiaj, jak wyżej wspomniałam, farbowałam Iryska właśnie Czarnym bzem. Użyłyśmy dwóch opakowań farby na włosy o długości za piersi/do wcięcia w talii. Nie zdążyłam nałożyć farby na całą głowę, a już było widać reakcję.
Irysek ma farbę na głowie, zdjęcie zrobione chwilę po skończeniu nakładania farby.

Po jakichś 30 minutach od zaczęcia 'operacji' farba została zmyta i Irysek ma śliczną czerń na głowie. Czuć było, że ma nieco przesuszone po całym zabiegu końcówki włosów, ale była na to przygotowana. Jeszcze machnęłam jej grzywkę, bo była ciut za długa i gotowe. Teraz nic, tylko je odżywiać. :')  
Efekt końcowy, zdjęcia zamazane, bo robiłyśmy dziwne miny pod wpływem oparów z farby. 

I na koniec.


Mam nadzieję, że ktoś jednak przed to przebrnął. :') Przepraszam za moją twarz i jakość niektórych zdjęć. xD I błędy też, tak standardowo.

czwartek, 24 października 2013

1.

Witam. 

Pierwszy post, jak zawsze najtrudniejszy i najnudniejszy. Serdecznie współczuję czytającym, jeśli w ogóle takowi się znajdą. Nie zwracam pieniędzy za leczenie (szczególnie psychiatryczne), ostrzegałam.
Ten blog będzie zarazem o wszystkim, jak i o niczym.

Czego możecie się spodziewać? Zapewne tutoriali: makijażowych i fryzur. Na pewno nic skomplikowanego. :') A poza tym? Trochę jakiś ciekawostek o Japonii (czy też jakimś innym azjatyckim kraju), jakieś pseudo lekcje japońskiego, moje długaśne przemowy na temat ulubionych zespołów. Krótkie recenzje książek czy filmów. Mang lub seriali zapewne także, kiedyś tam. Możliwe, że będę zamieszczać krótkie relacje z koncertów czy też konwentów. Recenzje kosmetyków także będą się pojawiać. I moja pielęgnacja włosów. To w sumie powinno być na samej górze, bo założyłam ten blog głównie po to. Heh.

Znając siebie nie będę zbyt regularnie dodawać postów. Ale postaram się. Obiecać mogę.

Może napiszę coś o sobie?
...
Albo i nie, bo nie wiem w sumie co.
Dam w zamian zdjęcie, które mnie częściowo opisuje (a drugie, uwaga, uwaga! znajdziecie w nagłówku).


Hm, ze spraw technicznych: coś nie tak z szablonem, nagłówkiem, są dziwnie przesunięte, czegoś nie widać? Pracuję na Operze, a ta nie jest zsynchronizowana z bloggerem, więc u mnie wygląda część rzeczy inaczej. :C Postaram się zainstalować coś innego w najbliższym czasie, jeśli zajdzie taka potrzeba. Za jakiś czas, jak przypomnę sobie jak to ja kiedyś tworzyłam wszelakie grafiki, to zapewne zmienię wszystko na coś ładniejszego, ale póki co niech razi Wam oczy moja prowizorka robiona o 1 w nocy.

Coś jeszcze chciałam napisać, ale oczywiście zapomniałam. Ah, zdjęcia postaram się robić jak nalepsze, ale zapewne większość będę robić z powodu wygody kamerką internetową. Czyli będą zapewne średnio ładne. Już za to przepraszam. xD

Niedługo dodam coś konkretniejszego, niż takie mówienie o niczym i pseudo organizacyjne jazgoty. Przepraszam za błędy, powtórzenia i tym podobne.